Po raz pierwszy wzięliśmy udział w rajdzie z naszymi rodzicami, którzy chętnie i licznie odpowiedzieli na nasze zaproszenie . Gdy wyruszaliśmy z Bielska – Białej pokonując strome zbocze Szyndzielni było tak gorąco i duszno, że oblewały nas siódme poty. I to dosłownie. W połowie drogi niektórym z nas już skończyły się zabrane napoje… Na szczęście można było liczyć na kolegów, więc bez przeszkód dotarliśmy na metę rajdu. Po szale zakupu pamiątek dokonanych w sklepiku schroniska i podbijania pieczątek w książeczkach turystycznych ruszyliśmy w drogę powrotną. I znów woda lała się z nas strumieniami, a to za sprawą ulewnego deszczu, który zaskoczył nas w połowie trasy powrotnej do Szczyrku. Nie pomogły okrycia przeciwdeszczowe, zostaliśmy przemoczeni do suchej nitki. Kiedy wsiadaliśmy do autokaru wyglądaliśmy jak zmokłe kury. Pomimo takich przygód nikt z nas nie narzekał i nikt nie zachorował. W poniedziałek stawiliśmy się w szkole w komplecie. Ma się rozumieć bez naszych rodzicieli, którym serdecznie dziękujemy za miłe towarzystwo i wsparcie w pokonywaniu trudnych odcinków trasy.